Wugi pytał niedawno o wrażenia urlopowe, bo minęło już kilka dni, odkąd wróciłam z wypoczynku i.. nie podzieliłam się tu żadnymi zdjęciami. Czas nadrobić zaległości.
Nie będę relacjonować chronologicznie co, gdzie, kiedy, ale zacznę od ... wyjazdu do Cisnej:))
Gdy jechaliśmy tam, oczywiście lało! Na Bieszczady nie ma co liczyć, tam pogoda jest kapryśna, niczym przysłowiowa 300% kobieta;) Wieczorem sprawdzana pogoda na 2 portalach okazywała się prognozopodobna, to bajkopisarstwo;) A już czystą abstrakcją i bajką nad bajkami była prognoza 16-to dniowa! Totalny niewypał, nigdy nie wierzcie w to! To już wolałam Wicherka i Chmurkę, jesli wiecie, kogo mam na mysli..;)
Patrzę na zdjęcia i widzę w myślach drogę, te wszystkie zakręty pod górkę i z górki, strumienie deszczu, a po chwili przejaśnienie, ale - było cudnie:)
Wybraliśmy się najpierw do Baligrodu. Baligród-Diabligród, jak nazywano kiedyś to miejsce. Tam ziemia spłynęła krwią w sposób szczególny, w czasie II WŚ wrogiem byli nie tylko Niemcy, ale bardzo często okazywał się i sąsiad. "Łuny w Bieszczadach" nie opisywały prawdy historycznej, ale z pewnością książka ta ukazywała klimat czasów wojny. Zdjęcia są z opisami, więc nie trzeba objaśniać.
Wybraliśmy się najpierw do Baligrodu. Baligród-Diabligród, jak nazywano kiedyś to miejsce. Tam ziemia spłynęła krwią w sposób szczególny, w czasie II WŚ wrogiem byli nie tylko Niemcy, ale bardzo często okazywał się i sąsiad. "Łuny w Bieszczadach" nie opisywały prawdy historycznej, ale z pewnością książka ta ukazywała klimat czasów wojny. Zdjęcia są z opisami, więc nie trzeba objaśniać.






Baligród odwiedziłem w 1978 z licealna wycieczką. Było to podczas mistrzostw świata w Argentynie. Mecze z racji różnicy czasu oglądaliśmy nad ranem.
OdpowiedzUsuńodwiedzaliśmy miejsce śmierci Karola Świerczewskiego, który był patronem naszej szkoły. Upał był wtedy niemiłosierny.
Ważniejsze wtedy były mecze, a nie jakieś zwiedzania i wędrowania;) Ja miałam sesję i nie mogłam się uczyć, bo przecież mecze..:))
UsuńKarol dostanie swoje miejsce w następnej, bardzo krótkiej części.
Co prawda w Bieszczadach nie jestem zakochany, ale to nie znaczy, że
OdpowiedzUsuńnie złaziłem ich wzdłuż i wszerz ;-)
Wugusiu, i nie ciągnie Cię, żeby jeszcze powtórzyć jakąś bieszczadzką wyprawę? Wiem, że masz inne ulubione kierunki, ale pomyśl, że jesienią te lasy na połoninach az się mienią kolorami.. To musi być cudny widok!:))
UsuńNo i Siekierezada pachnie poezją przy kufelku..;)
Ciągoty do turystycznego spędzania czasu, zanikają u mnie, zarówno z mojego powodu, jak też rodzinnego, ale wspomnieniami, to chętnie wracam do chwil kojarzonych z naturą.
OdpowiedzUsuńKrzysztofie, to pewnie jedne z najlepszych wspomnień i nikt Ci tego skarbu nie zabierze:)
Usuń"Łuny w Bieszczadach" czytałem. A malutki obecnie Baligród ma całkiem ciekawą, niebagatelną historię :-) No i nadzwyczajną dookoła siebie przyrodę. Ciekawym kiedy ja się tam wypuszczę :-)
OdpowiedzUsuńKrogciu, wybierzesz się, jak zaplanujesz:) Sam wiesz, ile tam ptactwa i jakie piękne tereny. Warto zobaczyć to na własne oczy:)
OdpowiedzUsuńNa marginesie - Jan Gerhard, czyli autor "Łun w Bieszczadach" został zamordowany prawdopodobnie w związku z powrotem do wyjaśnienia okoliczności śmierci gen. Świerczewskiego.
Czy się wybiorę, pewnie tak, ale do Mucznego, na Bukowe Berdo
OdpowiedzUsuńWugusiu, wpadłeś mi do spamu, dopiero teraz Cię wyciągnęłam.
UsuńNie wiem (jeszcze), gdzie Muczne, ale sprawdzę na mapie.