sobota, 28 lipca 2012

Łóżko z widokiem na papugi

Koty to drapieżniki. Taką mają naturę i nie da się jej zmienić, można co najwyżej nieco utemperować drapieżne zapędy. A czym? zaraz powiem.
W naszym domu są również papugi.  Są one obiektem pożądania przez koty.
O pasji Furii do papug już pisałam kiedyś
Ptaki i koty nie żyją w symbiozie, chociaż na YT widziałam filmy, gdzie kot w ogóle nie reagował na spacerującą mu prawie po nosie papugę. Jednak o przyjaźń międzygatunkową w warunkach domowych trzeba zadbać różnymi sposobami. Po pierwsze izolacja, a jesli już dojdzie do próby zbytniego zacieśniania więzów, wówczas stosuje się wariant wodny pt. wąska strużka wody w stronę atakującego drapieżnika. Drapieżnik reaguje natychmiastową ucieczką. Nie od wczoraj wiadomo, jakie woda ma cudowne właściwości...;)
Nasza Dibi należy do szczególnie upartych kotów, wiele razy już była polana wodą, ale ona pewnie traktuje to jako miłą ochłodę w upalne dni..;) Niedawno zasłoniłam klatkę papugom, właśnie dlatego, by ptaki miały względny spokój od Dibi, ale ta mała łobuziara stwierdziła, że to jest posłanie dla niej i postanowiła uczynić z klatki łóżko z widokiem na papugi..:)))

Dibi przebudziła się podczas robienia zdjęcia:
Sprawdziła, czy mam ze sobą również strzykawkę z wodą:
Nie miałam. Więc mogła dalej spokojnie drzemać na klatce:

I tak ją lubię:)))

wtorek, 24 lipca 2012

niedziela, 22 lipca 2012

Łapanie w sieć

Endzi opowiedziała już chyba wszystko, co przeciętny użytkownik komunikatorów wszelakich wiedzieć powinien, a my dopowiedzieliśmy, co nam sumienie podpowiedziało, a pamięć nie ograniczała.
Ale o blogowaniu, skypowaniu, mailowaniu i innym -aniu mozna mówić w nieskończoność, bo każdy z nas zna przypadki szczególne, każdy też widzi to "narzędzie diabła" nieco inaczej.
Nie będę jednak przynudzać, czy wygłaszać strasznie mądrych opinii na temat internetu, bo jest niedzielny wieczór, w dodatku środek lata i absolutnie nie jest to czas na obciążanie umysłu.
Dlatego podrzucę parę fotek znalezionych w sieci;)


Trudno przeniknąć przez ekran, trudno odgadnąć, czy "ona" to naprawdę ona, a nie zbok, czy naprawdę ma tyle lat, ile mówi, czy jest tak atrakcyjna, jak na zdjęciu, które przysłała (hmm... coś znajome to zdjęcie, czy już nie było w CMK..?). Wielu "onych" marzy, by złapać taką rybkę w sieć...


Jednak czasem rzeczywistość jest zupełnie inna, piękny kwiatuszek okazuje się być cwaną heterą, która z pięknej rybki zamienia się w szkaradnicę


........i zostaje tylko "samotność w sieci"....



poniedziałek, 16 lipca 2012

Jest takie miejsce w Warszawie...

Warszawa jest miastem, gdzie na każdym kroku historia łączy się z teraźniejszością. Zazwyczaj myslimy o Warszawie poprzez pryzmat widoków, które dostrzegamy wychodząc z Dworca Centralnego - pomieszanie nowoczesności z tradycyjną zabudową, hałas, gwar, ruch. Jest jednak taki zakątek w centrum miasta, który zdumiał mnie swoim wyglądem.
Jakiś czas temu miałam do załatwienia sprawę w biurze przy ulicy Waliców 11. Nigdy tam nie byłam, pojęcia nie miałam, jak dojechać, zwłaszcza, że było to przed Euro i część ulic w centrum Warszawy była zamknięta. Ale "koniec języka za przewodnika", z pomocą ludzką dość szybko znalazłam się w cichej uliczce Waliców.. Zdumiałam się, patrząc na te stare, surowe, ceglane mury, które były świadkami wielu wydarzeń. Miałam wrażenie, że czas się tu cofnął o kilkadziesiąt lat. Było tam cicho, sennie, leniwie.. Upewniłam się, że to na pewno ulica Waliców i poszukałam numeru 11. Okazało się, że "moje" biuro znajduje się w starym budynku Mennicy Polskiej! I nagle uświadomilam sobie, że w tym miejscu pracowała przed wojną bliska mi Osoba..! Ciepło zrobiło mi się na sercu.. Nie spodziewałam się, że tak zwyczajna wyprawa z dokumentami dostarczy mi tylu wzruszeń..
Dodatkowo okazało się, że tam też przebiegała granica getta, widać wciąż pozostałości muru.

Naprzeciwko Mennicy jest taki oto widok: 
 
/zdjęcia robilam telefonem komorkowym/


niedziela, 15 lipca 2012

Wernisaż w Muzeum Bajki

"13 przynosi pecha." To mit głęboko zakorzeniony w umysłach ludzi Zachodu. Inni uważają, że 17 przynosi pecha. Japończycy wierzą, że 4 i 9 to złe cyfry... Ja nie wierzę w to, bo jako urodzeniowa "czwórka" musiałabym stale mysleć, że w życiu mogą spotkać mnie tylko nieszczęścia..;)
Ale to nie wpis o pechu, lecz o tym, że piątek, 13-go wcale nie musi być zły:)))

W ostatni piątek 13.07.2012 byłam na wystawie kukiełek z filmów produkowanych w łódzkim Se-ma-forze. Kilka słów o tej wystawie napisałam na Bloxie.
Chciałam Was zaprosić na niedługą opowieść fotograficzną.
Wystawa odbyła się w strefie Off Piotrkowska (dawna Chinatown), w takiej oto scenerii:

Były też media ---tv:
Było i studenckie radio "Żak", któremu udzieliłam wywiadu:)
Skoro wernisaż, to i bufet..;)
Ale przede wszystkim byli goście:
 
Różni goście..:

Oraz postacie z bajek, które bajecznie nastrajały: 
Podglądaliśmy je przez dziurki:
Jedną z najbardziej prestiżowych produkcji w ostatnich latach jest film "Piotruś i wilk", który zdobył w 2007 roku Oskara.
Wszyscy świetnie się bawili - duzi i mali:) Zwłaszcza zaglądając sobie w oczy przez zabytkową francuską kamerę Debrie z 1934 roku:
Wystawa potrwa do końca sierpnia br.



wtorek, 10 lipca 2012

Furia śpi na książce, czyli transfer wiedzy

Kolejny "pokot", tym razem Furia w błogim śnie na ławie.  Przypomniał mi się taki studencki przesąd, że przed egzaminem trzeba było wsadzić książkę pod poduszkę, żeby wiedza "weszła" do głowy;) Funia przytuliła się do kalendarza medycznego, może "wkuwa" normy laboratoryjne?;)

 A czereśnie były słodkie, soczyste, mniam...:) 

czwartek, 5 lipca 2012

A gdy upał dokucza...

... to koniecznie popatrz na te fotki. 
Przy pierwszej poczujesz miły powiew chłodnego powietrza

przy drugiej przestaniesz dyszeć z gorąca 

Trzecia i czwarta sprawi, że zamkniesz okno i zaczniesz rozglądać się, gdzie jest bluza z długim rękawem.


Piąta, szósta i siódma przywołają mysli o herbacie z yyyy.... imbirem

Ósma, dziewiata, dziesiąta wywołają panikę, że kaloryfery są zimne
A potem już stanie się ciemność..
;)

Opowieść

Dostałam wczoraj w poczcie.
Chcecie, to poczytajcie, lub nie.
Posyłajcie dalej, lub nie.
Takich historyjek jest mnóstwo. Mają okreslony schemat, morał, wszystkie są wzruszające, ale można przeczytac takich 100 i żadna nie trafi do serca. 
Jednak czasem następuje przedziwny splot okoliczności, kumulacja entropii, a może Palec Opatrzności i ta sto pierwsza dociera do odpowiedniej osoby, w odpowiednim czasie, we właściwe miejsce... 
Niechby to była np. ta opowieść:


niedziela, 1 lipca 2012

Upałami lipiec się zaczyna

Tupneło nam dziś mocno na termometrach, lipiec rozpalił się potężnym upałem, u mnie było ponad 35 st. w cieniu. Dr Ewa słusznie przypomniała, że musimy koniecznie pamiętać o nawadnianiu i schładzaniu ciała. 
Moje koty leżą "pokotem", gdzie popadnie, podsypiają i mało jedzą. Za to z wiadra ubywa wody w tempie ekspresowym. Dibi zasnęła na ławie, oparła się o pilota do tv i zabrała nam "władzę";)


Przed wieczorem poszłyśmy z córką do kliniki i zabrałyśmy Leona na krótki spacer. Chodziło nam o rozruszanie psa, bo cały dzień w boksie, z małymi przerwami na wyjście na wybieg to stanowczo za mało atrakcji dla młodego psiaka. Wzięłysmy ze sobą butlę z wodą, żeby Leon miał co pić.
Leoś, to jeden z niewielu psów, który umie pić z butelki, jest przy tym przezabawny:)
Po powrocie do kliniki zobaczyłysmy, że w pokoju zabiegowym lezy na podłodze bernardyn podłączony do kroplówki. Okazało się, że pies ma udar słoneczny. Właściciel usiłował ochładzać psa wodą, ale nie pomogło, pies dostał drgawek, dlatego konieczna była interwencja u weterynarza. Mam nadzieję, że psu nic nie będzie. Kilka lat temu doświadczyłam udaru słonecznego, wiem, jakie to przykre doznanie..Zaraz tez koty podwórkowe dostały świeżą wodę, pewnie i gołębie z niej skorzystają..;)
Pamiętajmy o mniejszych braciach, zwierzęta również cierpią z powodu wysokich temperatur. 
A to dopiero początek lata..