Dzielenie się radością to pomnażanie jej.
Dlatego zamieszczam tu moje zdjęcia, prawdziwe i jedyne w swoim rodzaju, choć pewnie tylko jedno na tysiąc warte jest publikacji..ale mimo to są to moje najcenniejsze obrazy świata...
Miła niespodzianka na parapecie:) Zakwitło zygokaktus epifilium po dłuugim okresie niekwitnienia. Mam wrażenie, że w powrocie do świetności pomógł mu czas zimowego odpoczynku, nieco chłodniejsze miejsce i półcień. Cieszę się, bo to oznacza, że roslina wraca do dobrej formy.
Marudziłam jakiś czas temu, a potem sobie odpuściłam, bo stwierdziłam, że nic już z tego zygokaktusa nie będzie;) Lepiej się dać miło zaskoczyć, niż rozczarować;)
To w takim razie wystraszył się, że straciłaś nim zainteresowanie ;) Ja niestety tak zaniedbałam swoją cytrynkę, że znów w tym roku nie będzie owoców - nawet nie mam co liczyć na miłe zaskoczenie...
Szczęściara z Ciebie:)) To Twoja cytryna OWOCOWAŁA??:)) Niesamowite!! Miałam sporo cytryn w doniczkach, ale żadna nawet nie chciała zakwitnąc, a cóż dopiero owocowac..
Pewnie to było przyczyną, bo moje cytryny były z ogromnej ilosci pestek. Ale i tak były sliczne i pięknie pachniały liscie, gdy się je potarło:) Dzięki, Wugusiu, za info:)
Mam podobnego. Siedzi sobie na parapecie od wielu lat, ale zawsze zaskakuje mnie swoim kwitnieniem. ten Twój dał jasny sygnał: jestem, czuwam i proszę mnie podziwiać:-)
Mam w domu sporo roślin, niektóre potrafią zaskoczyć "nagłym" kwitnieniem;) Jak choćby kroton, czy "języki teściowej". Nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać.. Zupełnie, jak w życiu..;)
Niby niewielka sprawa, a jak cieszy:) Najczęściej energię oszczędzają storczyki. Mój kiedyś się zupełnie wyzerował z liści, nie dawał znaku zycia. A teraz kwitnie, jak szalony:)
Widać to w Twoich fotografiach:) Masz takie pozytywne spojrzenie na świat.. A Twoje zdjęcia są niewymuszone, niewydumane, emanują spokojem i dobra energią:)
Ha! jak to dobrze, że są jeszcze ludzie, które się znają na roslinach:)) Dzięki, Krogciu:)) Nie pamiętam już, skąd mi się zygokaktus przyplątał, ale żyłam w błogiej nieświadomo,ści, że to właśnie to. Epifilium, postaram się zapamiętać. Dzięki:)
Chciał pokazać co potrafi ;)
OdpowiedzUsuńPewnie słyszał jak marudziłaś, że rośnie toto nie wiadomo po co. To się przestraszył.
Marudziłam jakiś czas temu, a potem sobie odpuściłam, bo stwierdziłam, że nic już z tego zygokaktusa nie będzie;)
UsuńLepiej się dać miło zaskoczyć, niż rozczarować;)
To w takim razie wystraszył się, że straciłaś nim zainteresowanie ;) Ja niestety tak zaniedbałam swoją cytrynkę, że znów w tym roku nie będzie owoców - nawet nie mam co liczyć na miłe zaskoczenie...
UsuńSzczęściara z Ciebie:)) To Twoja cytryna OWOCOWAŁA??:)) Niesamowite!! Miałam sporo cytryn w doniczkach, ale żadna nawet nie chciała zakwitnąc, a cóż dopiero owocowac..
UsuńCytryna hodowana "z pestki" nigdy nie zaowocuje.
UsuńA precyzyjniej mówiąc te "z pestek" potrzebują sporo czasu, niekiedy kilkanaście lat, by zacząć owocować
UsuńPewnie to było przyczyną, bo moje cytryny były z ogromnej ilosci pestek.
UsuńAle i tak były sliczne i pięknie pachniały liscie, gdy się je potarło:)
Dzięki, Wugusiu, za info:)
Mam podobnego. Siedzi sobie na parapecie od wielu lat, ale zawsze zaskakuje mnie swoim kwitnieniem. ten Twój dał jasny sygnał: jestem, czuwam i proszę mnie podziwiać:-)
OdpowiedzUsuńMam w domu sporo roślin, niektóre potrafią zaskoczyć "nagłym" kwitnieniem;) Jak choćby kroton, czy "języki teściowej". Nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać.. Zupełnie, jak w życiu..;)
UsuńKrzysztof ma rację. Kwiat był po prostu w trybie oszczędzania energii ;-)))
OdpowiedzUsuńPięknie rozkwitł.
Niby niewielka sprawa, a jak cieszy:) Najczęściej energię oszczędzają storczyki. Mój kiedyś się zupełnie wyzerował z liści, nie dawał znaku zycia. A teraz kwitnie, jak szalony:)
UsuńDoskonale rozumiem, co masz na myśli. Mnie potrafią ucieszyć rzeczy najprostsze. :-)
UsuńWidać to w Twoich fotografiach:) Masz takie pozytywne spojrzenie na świat.. A Twoje zdjęcia są niewymuszone, niewydumane, emanują spokojem i dobra energią:)
UsuńNa moje to nie zygokaktus, ale... epifilium (czyli też kaktus, ale nieco inny) ;-)
OdpowiedzUsuńHa! jak to dobrze, że są jeszcze ludzie, które się znają na roslinach:)) Dzięki, Krogciu:)) Nie pamiętam już, skąd mi się zygokaktus przyplątał, ale żyłam w błogiej nieświadomo,ści, że to właśnie to.
UsuńEpifilium, postaram się zapamiętać.
Dzięki:)
Nazwa powoduje, że łatwiej dowiemy się jak daną roślinę pielęgnować :-)
OdpowiedzUsuńFantastyczny! :)
OdpowiedzUsuńDzięki:))
UsuńMoja nazwa to: piękny, a w dodatku pięknie wyeksponowany... Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńDziękuję, Krzysiu:) Pozdrawiam:)
Usuń