Pora karmienia ryb. Porcja ochotki wypełniła karmidełko, jednak niezwykle żywotne robaczki zaczęły szukać drogi ucieczki, przeciskając się przez malutkie otwory karmidełka.
Z kryjówki wychylił się glonojad syjamski, ulubiona żółta rybka naszej kotki - Furii. Mozliwe, że i Furia jest ulubionym kotem glonojada, bo czasem widać, jak się oba zwierzaki wzajemnie obserwują. Telepatyczne porozumienie?
Kończy się pora posiłku. Powoli w akwarium wszystko wraca do ustalonego porządku. I tylko monolit nieruchomo wciąż trwa...
Jednym słowem barbarzyństwo z tymi robaczkami, a Ty opowiadasz, że przeznaczenie:-)
OdpowiedzUsuńAle tak to już jest, ze wszyscy jesteśmy częścią łańcucha pokarmowego. Cały problem polega na tym, by znaleźć się w nim jak najpóźniej.
Instynkt przetrwania każe robaczkom wsiskać się w podłoże, by opóźnić swe przeznaczenie. Kombinują, ile się da;)
UsuńW akwariowym kręgu życia wszystko jest proste - są potrzeby i ich zaspokajanie, a to, co nazywasz barbarzyństwem, opiera się na odwiecznym instynkcie zaspokojenia głodu.
;)
Człowiek, na końcu łańcucha pokarmowego, nie zadowala się, tylko jedzeniem. Lubi oglądać jak inni się zjadają...:-))
OdpowiedzUsuńWitaj, Krzysztofie:) Wychodzi na to, że człowiek jest największym drapieżnikiem na naszej planecie;)
OdpowiedzUsuńGoldi, wiem że miło poczuć się największym drapieżnikiem na naszej planecie, ale nie zapominajmy co na koniec zjada człowieka, niestety
OdpowiedzUsuńWugusiu, mnie, to zje skleroza;):P
OdpowiedzUsuńA to, o czym myslisz dopełnia całości - koło życia zamyka się.