piątek, 19 października 2012

Rzymskie wakacje cz.1


Sama nie wiem, od czego zacząć.. Trudno streścić w paru słowach 8 dni intensywnego zwiedzania, a chciałabym opowiedzieć o wszystkim, co widziałam, co mi się podobało, co nie - nie tylko o zabytkach, ruinach, kościołach, monumentach, muzeach, ale o ruchu ulicznym, korkach, swoistym pojmowaniu przez Włochów znaków drogowych, ustawicznym łamaniu przepisów, przechodzeniu przez jezdnię przed sznurem samochodów i skuterów - trzeba trochę wymusić, bo inaczej można stać na chodniku i czekać na zmiłowanie (ale na skutery trzeba szczególnie uważać, "lubią" nie przepuszczać pieszych), o parkach, psach, zróżnicowaniu cenowym itp.
Pewnie spora część z Was była już w Rzymie, zatem wiecie, jak tam jest. Ale tym, którzy chcą tam pojechać (znów) podrzucę trochę informacji, ciekawostek, może się komuś przydadzą.


Czy wiecie, że Włochy to raj dla palaczy? Tylu palących na ulicach już dawno nie widziałam! Młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni.. Namiętni palacze, ot, co. W szkołach uczniowie mogą palić podczas przerwy w wyznaczonych miejscach. Aż mi się to nie mieści w głowie..! Czy u nas w Polsce też tak jest? chyba nie..
Kawiarnie, knajpki - wszystkie mają stoliki dla palaczy, ustawione przed wejściem. W październiku jest wciąż ciepło, można pić kawę i palić papierosa na zewnątrz. 
Włosi to rozgadany naród. Wciąż rozmawiają, opowiadają, gestykulują... Rozmawiają na ulicy, w knajpkach, w metrze, autobusach.. Komórki przy uchu to typowy obrazek. Stwierdziłam, że chyba wszyscy są w "playu";)
Przekonałam się, że Rzym najlepiej zwiedza się metrem. Są tylko 2 linie, które krzyżują się na Termini. Tam łatwo można się przesiąść i dojechać w wyznaczone miejsce. Metro kursuje w godzinach szczytu co 3-4 minuty, poza szczytem tempo spada do ok. 8 minut. Najlepiej jest wykupić bilet kilkudniowy na wszystkie środki lokomocji, np. bilet 3-dniowy to koszt 16,50 EUR, a tygodniowy 24 EUR. Warto, bo płacąc jednorazowo trzeba wydać 1,50 EUR. 
Nie chciałam przepłacać za zakwaterowanie i wybrałam malutki hotelik B&B Blu Rooms w dzielnicy Aurelio mieszczący się przy stacji metra Baldo Degli Ubaldi . To był strzał w 10! Nie dość, że niedrogo, to wygodnie, dojazd do Schodów Hiszpańskich, czy di Trevi w 10 minut! Poza tym zaletą mieszkania poza ścisłym centrum historycznym jest to, że ceny w okolicznych sklepach, czy kafejkach są normalne, jak dla Włochów, a nie podrasowane pod turystów;)
Przykład? W malutkim barze Roxy Bar Cafe przepyszne espresso kosztuje 0,80 EUR, a genialne cappuccino równo 1,00 EUR. Dla porównania - w cafe przy Piazza Venezia zimne (nie mrożone) cappuccino to wydatek 4,50 EUR!
Podobnie pizza - znakomita, smakowita, jak to się mówi "prawdziwa" - taką można zjeść np. w Pizzerii Il Ristoro  . Rodzinna pizzeria z prawdziwym włoskim klimatem, mili właściciele, dbający o swoich gości. Oprócz pizzy podają tam inne włoskie specjały np. kwiaty dyni w cieście (fantastyczne!!), grillowaną cukinię, bruschette, i po tych przekąskach już się prawie nie ma siły na danie główne, a co dopiero na deser..;) Jako ciekawostkę podam, że pizzeria należy do polsko-egipskiego małżeństwa:))Co mnie zdziwiło i pozytywnie zaskoczyło? Strefy w parkach, gdzie swobodnie można spacerować z psem. To było prawdziwe "psie pole";) I nikomu nie przeszkadzały psy biegające luzem, bez kagańców. Tam właściciele odpowiadają za swoich pupili i gdyby coś złego się zadziało, właściciel psa ponosi tego konsekwencje. 
Na dziś wystarczy:) Chyba Was już zanudziłam opowiastkami.
Po tym pobycie w Rzymie rozgadałam się, ale teraz czas skupić się na obrazkach:)
Będą tzw. rodzajowe, na zabytki przyjdzie pora później:)

Park Villa Borghese
 

Caddi, a to obiecane zdjęcie stolików:
Nie będę chytra, dodam jeszcze parę zdjęć:))
Restauracyjka znajduje się tuż przy Watykanie, może dlatego nikt nie zwędził wina ze stolików?;)

 W butelkach jest naturalny resweratrol, dlatego wino podaje się już od rana;)


20 komentarzy:

  1. Teraz, dzięki Tobie pozwiedzamy Rzym bez wydatków i umęczenia nóg:-)))
    Podoba mi się ten klimacik kilku krzeseł na chodniku. WEydaje mi się, że to zupełnie coś innego niż w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest jedna z zalet blogowania, że siedząc w miejscu można podróżować i nie dostać zakwasów w łydkach;))
      Ale ta druga strona medalu to doznawanie, przezywanie i tego nie da się przekazać żadnym tekstem, czy zdjęciami. Nooo, niedasie..

      U nas popularne są ogródki, ale masz rację, mają inny klimat, niż takie parę stoliczków przycupniętych wokól witryny baru..

      Mam jeszcze jedno fajne zdjęcie stolików na ulicy, wstawię je za chwilę:)

      Usuń
  2. Słyszałem o tym z palaczami... u nas z tego co widzę i czuję nie ma palarni dla dzieciaków w szkołach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze dzieciaki muszą palić konspiracyjnie..;/

      A wiesz? O ile palaczy jest mnóstwo, to nie mogę sobie przypomnieć, czy widziałam choć jednego pijanego na ulicy, albo jakiegoś Włocha z puszką piwa. A u nas jednak jest przewaga pijących nad palącymi. Albo tylko tak mi się wydaje..?

      Usuń
  3. Hm, być może wielkie miasto też potrafi być przyjazne dla człowieka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjazne na swój sposób, ale myślę, że tak.
      Choć miasto to ciągły młyn, nieustanny szum.. Dlatego ludzie starają się uprzyjemnić sobie zycie chociażby ogródkami na dachu:) Takie ekologiczne, zielone domy, które mnie zauroczyły:)

      Usuń
  4. Myślę, że od czasu jak ja byłem w Rzymie, to koloseum trochę się postarzało. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas robi swoje..
      ;)
      Ostatnio znów coś się odłupało z koloseum, dlatego stwierdziłam, ze trzeba jechać już, dopóki koloseum się nie zawaliło..;)

      Usuń
  5. Czytam z wielką przyjemnością :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, cała przyjemność po mojej stronie:) Staram się pokazać Rzym moimi oczami, a jesli znajduje to uznanie, tym większa radość:)
      Jestem pewna, że będę tam wracać.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Nic o tym nie wiem...
      Z Rzymu do Brukseli daleko, możliwe, że Włosi mają w nosie unijne zalecenia;)

      Usuń
    2. Tylko 150 km dalej niż z Brukseli do Warszawy. Może to nie kwestia odległości....

      Usuń
    3. Tam jakby inne słonce...;)
      A co Cię tak zadziwiło?

      Usuń
  7. Lubię Rzym, zawsze ilekroć mogę wracam do tego miasta. Żadne inne w Europie nie zachwyciło mnie tak jak to miasto.Z przyjemnością pospaceruję razem z Tobą znowu jego uliczkami :))
    Czekam na dalsze wpisy i zdjęcia z niecierpliwością :)
    ewa999

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że nie spotkałam do tej pory nikogo, kto by powiedział, że Rzym nie zrobił na nim wrażenia. Wręcz odwrotnie - znakomita większość ludzi wraca tam, zauroczona tym miejscem, jego specyficzną atmosferą. Trochę Ci zazdroszczę, że juz tyle razy byłaś w Rzymie, zawsze z upodobaniem patrzyłam na zdjęcia na blogu:)

      Usuń
  8. Ładnie i ciekawie nam opowiedziałaś :-)
    Ale i tak to nie dla mnie kraj. Chyba taki jakiś, jak ten ruch uliczny o którym opowiedziałaś ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku, kraj, jak kraj, ani lepszy, ani gorszy, tylko inny;) Ale jak się ma słowiańską duszę to zawsze ciągnie do wierzb i brzóz, a nie cyprysów i pinii;)

      Usuń
  9. Uwielbiam ten sposób podróżowania! Nie męczę się chodzeniem , a chłonę te smaki, zapachy opisywane przez Cię Goldi! :)
    Świetna wycieczka, opowiadaj, opowiadaj:)
    Moi ( tzn pół rodziny) byli we Włoszech, w różnych miejscach. A propos pizzy, tłumaczyli mi, że nie ma czegoś takiego, jak ogólnie pizza włoska rodzima"; w samych Włoszech jest mnóstwo jej rodzajów, w zależności od regionu. To samo z ich ( Włochów) ukochanymi makaronami.
    W grudniu ma zawitać u nas moja włoska " synowa" ( tak nazywam przyjaciółkę Pierworodnego) i pewnie wysłucham godzinnego wykladu na temat różnicy między kluseczkami, makaronami, pierożkami, rodzajami pomidorów oraz pizzy etc, etc...Oczywiście obiecuję: potem zamęczę" wszystkich gotowaniem na ekranie i dzieleniem się swą nowo nabytą wiedzą makaronową "
    ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Endzi, masz fajne podejście do nowinek, podoba mi się, jak opisujesz swoje "międzynarodowe kulinarne spotkania";) Dlatego pisz, pisz:))

      Dziś juz chyba nic nie wymyślę na blogu, wena mnie opuściła, gdy byłam dzis w parku na spacerze z fundacyjnym psiakiem;)

      Usuń