Dzielenie się radością to pomnażanie jej.
Dlatego zamieszczam tu moje zdjęcia, prawdziwe i jedyne w swoim rodzaju, choć pewnie tylko jedno na tysiąc warte jest publikacji..ale mimo to są to moje najcenniejsze obrazy świata...
Caddi, koty Goldi jutro biorą udział w programie TV: "Gotuj z nami!", tfu pomyliłem, "Kotuj z nami". Ma być odcinek: mysz lakto owo po wegańsku. A może: nie "mysz" tylko "myśl" - muszę sprawdzić w programie
Jak to kastracja, to to zadne barbarzynstwo. Gdybym wiedziala to co teraz jak corka przytargala nasza Dine do domu to kociy rak by pewnie nie wykonczyl, a mysle ze poprostu spokojnie ze starosci by sobie umarla, bo to byl moj najzdrowszy zwierzak jakiego mialam. A ubranka naprawde gustowne.
Skończą się rujki i miauczenia, a jeśli w dodatku kotki nie dostaną w przyszłości raka, to myslę, że warto było je tak barbarzyńsko wysterylizowac;)) W dodatku kotki się wzajemnie "nakręcały", jak jedna zaczynała mieć ruję, to ta druga zaraz po niej.
OOOO matko a one to lubia? Takie noszenie wdzianek bo tak nie wygladaja na zbyt zadowolne. Mojego brata kot nienawidzi nawet obrozy i systematycznie ja gubi. Inna sprawa, ze u nas koty, psy zawsze wykastrowane/wysterylizowane dla ich dobra i naszego spokoju. Kotek mi sie tu w Belgradzie marzy ale nie mam na razie szans.
Aggy, miny mają adekwatne do nastroju, bo nie sądzę, ze lubią te kaftany. Ale muszą je nosić, dopóki nie zagoją się rany na brzuszkach. Mam uciechę, jak patrzę na małą Dibi, która nie chodzi, ale brodzi nóżkami, podnosi tylne łąpki wysoko, jakby chciała się wyswobodzić z uwięzi, ale nic ne moze zrobić.. I jest taka załosna.. Aja się śmieję, zamiast jej wspolczuc.. Okropna jestem..;P
Cudne ubranka:))) Moje też miały sterylizację, nie wyobrażam sobie zresztą, by było inaczej! Tak, zabieg ten chroni przed rakiem i wieloma chorobami. Poza tym moje dostały po raz drugi ( daje się raz na dwa,trzy lata) w życiu komplet szczepień( nawet przeciw kociej białaczce! :)))Kosztowna sprawa, ale cóż, jak się ma zwierzęta, trzeba o nie dbać!
Długo nie mogłam się zdecydować na sterylizację, nie chciałam robić TEGO zwierzakom, ani sama przeżywać ich hmm.. dyskomfortu.. Ale ostatnio było nie do zniesienia - rujki na zmianę i w parach.. Nieustanne miauczenia.. Dlatego koniec i kropka! Postanowione, zrobione! Masz rację z tymi szczepieniami, trzeba...:)
Koty przetrwają. W ostatecznym rozrachunku to dla ich dobra. Macie szczęście, że jest ich w waszym domu aż tyle i koty mają szczęście, że was mają. Mnie jest dzisiaj smutno, bo mój kot odszedł. Przez chwilę miałem nadzieję, że jest jeszcze szansa ale weterynarz tę nadzieję musiał rozwiać niestety.
Krzysiu, jest mi niezmiernie przykro... Ponad 3 lata temu przeżywałam podobną sytuację, gdy odchodziła Czata. Przykre, że człowiek jest bezradny i nie może w żaden sposób pomóc swojemu futrzastemu kumplowi... Myślę, że z czasem znajdzie u Ciebie dom jakiś kot, który bardzo będzie potrzebował ciepła człowieka..
I co im zrobiliście najlepszego?:-)
OdpowiedzUsuńZrobiliśmy, co mogliśmy;) Tylko nie mów, że to barbarzyństwo;)
UsuńCaddi, koty Goldi jutro biorą udział w programie TV: "Gotuj z nami!", tfu pomyliłem, "Kotuj z nami".
OdpowiedzUsuńMa być odcinek: mysz lakto owo po wegańsku.
A może: nie "mysz" tylko "myśl" - muszę sprawdzić w programie
:)))))
UsuńSądzę, że to może być pomysł na wpis kulinarny na szapiskach:)
Jak to kastracja, to to zadne barbarzynstwo. Gdybym wiedziala to co teraz jak corka przytargala nasza Dine do domu to kociy rak by pewnie nie wykonczyl, a mysle ze poprostu spokojnie ze starosci by sobie umarla, bo to byl moj najzdrowszy zwierzak jakiego mialam. A ubranka naprawde gustowne.
OdpowiedzUsuńSkończą się rujki i miauczenia, a jeśli w dodatku kotki nie dostaną w przyszłości raka, to myslę, że warto było je tak barbarzyńsko wysterylizowac;))
UsuńW dodatku kotki się wzajemnie "nakręcały", jak jedna zaczynała mieć ruję, to ta druga zaraz po niej.
OOOO matko a one to lubia? Takie noszenie wdzianek bo tak nie wygladaja na zbyt zadowolne. Mojego brata kot nienawidzi nawet obrozy i systematycznie ja gubi. Inna sprawa, ze u nas koty, psy zawsze wykastrowane/wysterylizowane dla ich dobra i naszego spokoju.
OdpowiedzUsuńKotek mi sie tu w Belgradzie marzy ale nie mam na razie szans.
Aggy, miny mają adekwatne do nastroju, bo nie sądzę, ze lubią te kaftany. Ale muszą je nosić, dopóki nie zagoją się rany na brzuszkach. Mam uciechę, jak patrzę na małą Dibi, która nie chodzi, ale brodzi nóżkami, podnosi tylne łąpki wysoko, jakby chciała się wyswobodzić z uwięzi, ale nic ne moze zrobić.. I jest taka załosna.. Aja się śmieję, zamiast jej wspolczuc.. Okropna jestem..;P
UsuńAle dlaczego? Ale dlaczego im to zrobiłaś? Człowiek kotu? ŁAAAJ!!! ;]
OdpowiedzUsuńJak człowiek kotu, tak kot człowiekowi.
UsuńNo, to teraz zaczynam się bać..;)
Cudne ubranka:)))
OdpowiedzUsuńMoje też miały sterylizację, nie wyobrażam sobie zresztą, by było inaczej! Tak, zabieg ten chroni przed rakiem i wieloma chorobami. Poza tym moje dostały po raz drugi ( daje się raz na dwa,trzy lata) w życiu komplet szczepień( nawet przeciw kociej białaczce! :)))Kosztowna sprawa, ale cóż, jak się ma zwierzęta, trzeba o nie dbać!
Długo nie mogłam się zdecydować na sterylizację, nie chciałam robić TEGO zwierzakom, ani sama przeżywać ich hmm.. dyskomfortu..
UsuńAle ostatnio było nie do zniesienia - rujki na zmianę i w parach.. Nieustanne miauczenia.. Dlatego koniec i kropka! Postanowione, zrobione!
Masz rację z tymi szczepieniami, trzeba...:)
Takie wystrojone to mogą chodzić na rozbierane randki...:)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakie wystrojone to mogą chodzić na rozbierane randki...:)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam...;))
UsuńPozdrawiam:)
Koty przetrwają. W ostatecznym rozrachunku to dla ich dobra.
OdpowiedzUsuńMacie szczęście, że jest ich w waszym domu aż tyle i koty mają szczęście, że was mają.
Mnie jest dzisiaj smutno, bo mój kot odszedł. Przez chwilę miałem nadzieję, że jest jeszcze szansa ale weterynarz tę nadzieję musiał rozwiać niestety.
Krzysiu, jest mi niezmiernie przykro...
UsuńPonad 3 lata temu przeżywałam podobną sytuację, gdy odchodziła Czata. Przykre, że człowiek jest bezradny i nie może w żaden sposób pomóc swojemu futrzastemu kumplowi...
Myślę, że z czasem znajdzie u Ciebie dom jakiś kot, który bardzo będzie potrzebował ciepła człowieka..
Dzięki za słowa wsparcia. Po prostu to wszystko rozegrało się zbyt szybko.
OdpowiedzUsuńNowy kot może kiedyś. Z racji cierpienia nie wszyscy domownicy są za.
Wszystko ma swoje miejsce i czas. Rozumiem Cię dobrze..
UsuńTrzymaj się! Pozdrawiam