poniedziałek, 14 lutego 2011

Zanim zaczniesz narzekać na Walentynki...

I doczekaliśmy się kolejnych walentynek. Święta słodkiego od misiowych pysiów, od serduszek i karteczek. Niektórych mdli na samą myśl o tym dniu. Nie chcą wspominać o nim, udają, że nie widzą walentynkowych maskotek na biurku koleżanki, w witrynach sklepów, czy w tv. Co może być powodem takich reakcji? Może tak negują to święto ci, którzy nic dobrego nie zaznali w tym dniu, nie dostali prezentu od anonimowego wielbiciela, może czują się samotni, rozczarowani życiem, zgorzkniali..?
Trzeba jednak pamiętać, ze 14 lutego to nie tylko komercyjne święto zakochanych, to również ważny powód do świętowania dla wielu chorych, wtedy przypada bowiem Światowy Dzień Chorych na Padaczkę. By zwrócić uwagę na problemy chorych na padaczkę wystartuje w tym roku w walentynki 460-kilometrowy marsz nordic walking ze Sławna do Warszawy w ramach akcji „Zauważ mnie. Chodzi p(o) zdrowie”. Do 26 lutego, gdy uczestnicy marszu będą finiszować w Warszawie, na trasie będą organizowane akcje edukacyjne, informujące o problemach chorych na epilepsję. Ci wszyscy, którzy są przeciwni temu świętu i widzą w 14 lutego jedynie okazję do handlowych zakupów, niech pomyślą, że Dzień św. Walentego może dać radość i satysfakcję chorym i potrzebującym.
Ciekawostką może być to, że na epilepsję cierpieli m.in.: Ludwig van Beethoven, Napoleon Bonaparte i Elton John. 

4 komentarze:

  1. Ciekawe, że takie skrajności umieszczono w jednym dniu...

    A tak naprawdę to codziennie jest Dzień czegośtam. Przez to człowiek przestaje na to zwracać uwagę. Nawet na poważne rzeczy. Gdyby to chociaż jeden dzień przyświecał jakiemuś celowi i był należycie eksponowany, a tak to mamy w jednym dniu tyle różnych niepasujących do siebie tworów...

    Co do samych Walentynek to muszę powiedzieć, że tynki są już nie modne. Modniejszy jest gips, a do łask wraca surowy beton. Więc może Walenbetonki albo Walengipsy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj:) Mamy zalew wszelkiego szumu - internetowego bełkotu, wiadomości zewsząd, spraw, ciekawostek, które niewiele nas obchodzą, ale odwracają uwagę od rzeczy ważnych. I stąd właśnie wynika potrzeba odpowiedniego filtrowania tego, co do nas dociera i potem już właściwej oceny, czy nas to dotyczy, interesuje, czy jest ważne. Nie ma co uczestniczyć w powszechnym bełkocie, bo to wyczerpuje niepotrzebnie nasze akumulatory:)
    Widziałam kiedyś kalendarz, gdzie na każdy dzień była przypisana jakaś okazja - po co to? na co takie zaciemnianie? Od nadmiaru człowiek głupieje;)
    Co do samej nazwy Walentynek, to dobrze, że siding już niemodny, bo jakby to było - Walensiding?:)
    hmm.. skłaniam się ku gipsowi;) choć wiem, że moda kołem się toczy i tynki powrócą..:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz mi się przypomniała jeszcze jedna modna nawierzchnia ścian. Tyle, że modna była w poprzedniej epoce. Uchodziła wtedy za ekskluzywną.

    Kojarzy mi się z kultowym hotelem Silesia w Katowicach http://www.hotels.com/hotelimages/s/025000/025469A.jpg - teraz zamkniętym. Do rozbiórki. A mieli najlepszą kuchnię!

    Więc może walenboazerki?

    A co do sidingu - to cieszę się, że wyszedł z mody, strasznie oszpecał drewniane chatki... Ale ty chyba mówisz o użyciu sidingu od wewnątrz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, koszmarek elewacyjny! Kuchni szkoda, oczywiście, ale może kucharz jeszcze nie stracony..?;)
    Widziałam podobny koszmarek w pięknych Karlovych Varach, gdzie wśród stylowych cacuszek panoszy się wciąż czynny typowo socjalistyczny w budowie kloc- hotel. Zupełnie, jak ten Silesia.

    Siding jest wciąż dość mocno zakorzeniony, choćby w USA. Widziałam tam osiedla domków pokryte sidingiem i przyznam, ze w całości nie wygląda to źle;) Ale to i tak paskudztwo materiałowe, lepsze są tradycyjne materiały. Co innego takie osiedle, a co innego np. góralska chata z tym plastikiem.. brr..

    OdpowiedzUsuń